30. Oxenfree – uroczy indyk z przekonującymi postaciami i fajnym klimatem. Nie zachwycił mnie, jak chociażby Igę, lecz doceniam fajne pomysły i ich sprawne zrealizowanie. Ale nie wróżę tej grze, by ktoś o niej pamiętał za 3 lata
29. Śmierć i Sandman Uwertura, Neil Gaiman i inni – dla mnie rok 2016 nie będzie wcale Rokiem, W Którym Wygrał Trump, ani Rokiem Brexitu, a Rokiem, W Którym W Końcu Przeczytałem Całego Sandmana. A że w tym roku wyszły także dwa spin-offy tej cudownej serii, to musiały załapać się na moją listę. Śmierć zresztą świetnie koresponduje z Uwerturą, bo oba doskonale uwypuklają największe zalety i najgorsze wady „dużego” Sandmana. Śmierć” jest intymna i urzekająca, Uwertura – rozbuchana i nudna. Śmierć narysowana jest miejscami szpetnie, a zazwyczaj – poprawnie, Uwertura graficznie powala i oszałamia. Śmierć stawia na małe, intymne dramaty, w Uwerturze liczy się tylko wielka całość i wspaniała narracja (jakby to nie było jeszcze dość jasne: Śmierć lepsza jest po prostu)
28. Stranger Things – średnio ambitna, ale sprawnie zrealizowana, nostalgiczna wycieczka do czasów, gdy Kino Nowej Przygody było jeszcze świeże i czułe i nie zmieniło się w bezdusznego, wyrachowanego molocha, trzęsącego dziś Hollywood
Czytaj dalej >