Tomasz czyta: „Gotham Central” i „Catwoman”

Jeżeli lubicie superobohaterów (bo młodość, ideały, peleryny), ale z drugiej strony macie już dość superbohaterów (bo starość, strach otworzyć lodówkę i Nowe 52) to Egmont zrobił wam dwa piękne prezenty. Pierwszy z nich nazywa się „Catwoman” i jest dla tych, co lubią sado-maso, noir i burleskę, oraz tęsknią za zmarłym niedawno Darwynem Cooke’em. Drugi to „Gotham Central” i ubawi przede wszystkim fanów „The Wire” czy „Prawa i porządku”. Oba rozgrywają się w Gotham City. W obu gdzieś tam funkcjonują Batman, Robin i cała plejada ich przeciwników. Ale w obu to nie Batman jest najważniejszy – i bardzo dobrze, bo to buc ze zbyt wielkim ego.

Czytaj dalej >