Podcast: Play in new window | Download
Subscribe: RSS
Hej wam drodzy słuchacze.
Jestem Iga i jestem chora. Mam zapalenie tchawicy. Brzmi poważnie co? Skutkuje między innymi tym, że nie mogę nagrywać odcinków, gdyż kaszle, kicham, prycham i bez przerwy śpię od antybiotyku. Dzisiaj więc w odcinku zabawiać więc będą chłopaki. Mi natomiast pozostał opis, by wejść z wami w kontakt.
Jako że jest mi tak sobie i dość ble-ble, kiedy staram się ruszyć z łóżka, nie mam za bardzo jak grać. Tym bardziej, że ciągle zasypiam. Zrobiłam więc to, co robią dobre dziewczyny i kupiłam SO giereczkę z poleceniem grania w nią i zdublowania monitora na sypialnianym telewizorze. Tak więc wchodzę biernie w kontakt z My Summer Car.
Gra w Early Access, ale bugów ma mało. Głównie same przydatne funkcje. Ogólnie rzecz biorąc wcielamy się w Fina w przepastnym i pustym domu, który na podjeździe ma skorupę podrdzewiałego samochodu, a wszystkie części, które powinny znaleźć się wewnątrz porozkładane w garażu. Łącznie z silnikiem. Ten również jest rozłożony na części.
O co chodzi w grze? Trudno powiedzieć. To jeden z tych otwartych światów z misją naśladowania rzeczywistości. Rzecz jasna chcemy zbudować samochód. Nie jest to łatwe, gdyż wszystko stara się naprawdę słusznie naśladować czynności prawdziwego życia. Wkręcamy więc wkręty odpowiednimi kluczami, szukamy miejsca na poszczególne części i podnosimy karoserię za sprawą rozmaitych narzędzi (lub skrzynek piwa). Dodatkowo to gra z elementami survival. Musimy więc jeść i pić, spać i myć się. Po zakupy jeździmy do sklepu a zarabiamy na nie dostarczając sąsiadom drewna i czyszcząc im szamba – bo mamy przy okazji cysternę z pompą w szopie niedaleko domu.
Gra jest wciągająca do oglądania, a wszystko zajmuje w niej tyle czasu, że mogę łapać drzemki pomiędzy czynnościami (np. rozpalaniem sauny). Bardzo, bardzo polecam. Często was też zaskoczy.
To dodam jeszcze trailer gry, bo jest naprawdę zacna.
—
wasza na zawsze,
igusia