Podcast: Play in new window | Download
Subscribe: RSS
Scena pogrążona w ciemności, niemal pusta, co chwila zalewana wodą. Co jakiś czas oświetlana tylko światłami przejeżdżających samochodów. W oddali walą pioruny, słychać szum wichury, płacz dzieci, sygnały straży pożarnej pędzącej do wezwania. Na środku sceny Iga i dwóch statystów przyciskają się do styropianowej ściany.
[IGA, ŚPIEWA] Pisząc ten opis stoję niedaleko domu Tomka wpatrując się jak z nieba leja się strumienie wody. Cala ulica pędzi przed siebie strumieniem. Ja i dwójka innych ludzi przytulamy się brzuchami do ściany budynku i kurczymy z każdym podmuchem wiatru. Wszyscy przemoczeni, każdy dygocący i nikt nie przygotowany. Patrzymy na strugi i nie dowierzamy – pewnie zostaniemy tu do wieczora. A w głowie obija mi się echo słów Tomka: „weź parasol Iga”. Przepraszam Tomaszu. Przepraszam za swa mala wiarę.