Niezatapialni odcinek dwieście trzydziesty trzeci

Hej ho, dalej Smefry pokład myć, wyruszamy zwiedzać świat!

Co tam sztorm i wiatr!

Żyjemy w czasach, kiedy gry po wyjściu oceniane są na mocy hypu, a recenzenci, zamiast fenomenologicznie podchodzić do dzieła samego w sobie, w popłochu oglądają się na to, jak gra wpisała się w ogólny dyskurs krytyki. Stąd rok, półtora po premierach ludzie powracają do tych tytułów w tekstach, ukazując że nie były jednak tak rewolucyjne, jak nam się na początku wydawało. Być może nie powinny nam się również wtedy podobać tak bardzo, żeśmy się wszyscy kolektywnie posikali.

Więc gram w te gry kilka lat po premierze, żeby sobie przypomnieć, co też tam było takiego, żeby wytłumaczyć mi te portki moczem do dzisiaj śmierdzące. I co? I jest, kurcze, różnie.

Dwa przypadki. Grałam ostatnio w Bulletstorma. Gra była odebrana tak sobie. Z wielu powodów. Ze względu na marketing (o czym mówi Tomasz Pstrągowski w odcinku), na to, jak została napisana i przez czas, w którym się ukazała. Więc siadam, ściągam sobie edycję Full Clip i przez kolejne kilka godzin BAWIĘ SIĘ REWELACYJNIE. A wraz ze mną cały pokój. Okrzyki radości, śmiech, owacje (tak. owacje), wyraz zawodu, kiedy kończę już grać na wieczór. Potrzebujemy takich Bulletstormów. Potrzebujemy gier, które są Fun. Potrzebujemy, kurde, nowego DOOMa, ok?

Gram więc potem w DkS III, gram w Bloodborne. I tak, wciąż są super, tak samo zresztą jak DkS. Oglądam więc pudła na szafce w nie-swoim-domu i widzę tam Wiedźmina III. Kurcze, myślę, a jak się broni Wiedźmin? Wsadzam więc kilka godzin i sama nie wiem. Gra wyszła rzecz jasna już jakiś czas temu, ale projektanta UX tutorialowego to należałoby chyba postawić przed odpowiedzialnością jakiegoś typu, bo to, co dzieje się na ekranie woła o cokolwiek, by skończyć swój żywot. Tak, wiem że jest 2019 i wiem, że W3 w 2019 się nie ukazał – ale to stan rzeczy na anno domini 2019.

Pacing i dynamika narracyjna jest oczywiście wciąż bardzo na czasie. Nie można tego odmówić, trzeba to grze przyznać. Gorzej jest z walką (która nigdy nie była, spójrzmy prawdzie w oczy, jakaś szczególnie dobra). I czy my, jako medium, możemy już odejść od bohatera, który gada sam do siebie? To jedno z najgłupszych rozwiązań, które z jakiegoś powodu wciąż na nowo implementujemy w grach. Tak, jest wyjątek: Deadly Premonition. I, jeśli czyta to jakiś pisarz growy, teraz zastanów się, dlaczego tam to działa.

Czy mam fun, grając w Wiedźmina 3 w 2019 roku? Hm… Nieszczególnie?

Czy moglibyśmy więc, subiektywnie rzecz ujmując, chociaż używam liczby mnogiej: my, Iga, z Bożej łaski król i władca Polski, poprosić o więcej Bulletstormów, a mniej Wiedźminów? Chociaż tak, nie wiem, raz na dwa lata…

Ech… Zrywam kartki z kalendarza, aż ukaże się nowy DOOM, guyz.

W tym odcinku: Tomasz Pstrągowski oraz Dominik Gąska i ja.

O czym mówimy?

O Sony i MS, o sprzedaży GTA V i Koni na Zachodzie 2, o streamowaniu gier… o czym my tu NIE ROZMAWIAMY?! Lepiej ściągajcie odcinek i słuchajcie.

Podoba Ci się? Podziel się z innymi.