Niezatapialni – odcinek sześćdziesiąty drugi

Jako miłośnicy gier wideo jesteśmy, rzecz jasna, nieco sceptycznie nastawieni do koncepcji upływającego czasu. Raczej wolimy żyć w przeświadczeniu, że nigdy nie jest się za starym na zabawę, na fantazję, na zatracanie się w wymyślonych światach i przywiązywanie zdecydowanie zbyt dużej wagi do rzeczy, które nie istnieją. Że chociaż i praca, i rodzina, i kredyt, to zawsze gdzieś tam jest jeszcze miejsce na skakanie karykaturalnym ogrodnikiem po głowach bajkowych stworów.

Bo czym tak naprawdę jest czas i co zyskujemy dojrzewając?

W każdym razie.

Swoje własne podejście do czasu jako czegoś realnego, istniejącego i upływającego prezentuje w dzisiejszym odcinku każde z nas.

Tomek żyje w roku 2008. Pięknych, niewinnych czasach, gdy wszyscy byliśmy jeszcze pełni marzeń i ideałów, i no dobra, to wcale nie było tak dawno. Ale cofnął się tam, by jako wierny fan serii Fire Emblem zagrać w jej wcześniejszą część i przyniósł z tej podróży zaskakujące rewelacje.

Iga cofnęła się nieco delikatniej, do przełomu lat 2012 i 2013. Tam odkryła Spec Ops: The Line, a jej radość z odkrycia, jak niezwykła jest to gra, udziela się nam wszystkim. Jeżeli jeszcze nie graliście – to koniecznie powinniście. Mówi również o Brothers: A Tale of Two Sons – grze może mniejszej i bardziej niepozornej, ale miejscami równie odkrywczej (choć może nieco bardziej wkurzającej).

Dominik zaś pozostaje permanentnie w maju 2015, bo tego cholernego Wiedźmina to się skończyć nie da. Ta z kolei sytuacja staje się przyczynkiem do kłótni już niemal na temat dopasowywania się poziomu przeciwników do stopnia rozwoju postaci gracza w RPG.

W ramach sezonu ogórkowego jest więc trochę wspominkowo i retrospektywnie, ale jak zawsze inteligentnie, z humorem, polotem i wzajemnym przekrzykiwaniem się.

Polecam, Dominik Gąska

super_mario_bros._goomba_mo

Podoba Ci się? Podziel się z innymi.