Niezatapialni – odcinek piętnasty

RSS 2 FeedSubskrybuj nasz podcaścik za pomocą tego właśnie RSS-a, a jeśli szukacie naszej strony na iTunes, to kliknąwszy tutej znajdziecie ją problemu bez.

Wracam do domu. Dziś o 18:00 Serbowie grają z Brazylią w kosza. Mistrzostwa świata. Jestem za Brazylią, bo Splitter gra w San Antonio Spurs. Wiadomo. O 20:15 grają Polacy z Amerykanami. Niosę w siatce 1 (jedno) piwo (ale dobre), bo wieczór ze sportem, wiadomo, ale jednak córka, środek tygodnia, coś tam, wiadomo. Z daleka widzę go, jak udaje, że utyka. Znam go przecież, widziałem go tysiące razy.

O 22:00 grają Hiszpanie z Francuzami, martwię się o tych drugich, jeden Boris Diaw (BOBO! San Antonio Spurs!) i Nicolas Batum raczej nie zniwelują braku Tony’ego Parkera (San Antonio Spurs). Hiszpanie grają jak nawiedzeni, USA tak sobie (jak na siebie). Może być fajny finał, jestem jednak za Hiszpanią. Tymczasem zastępuje mi drogę żul widziany z daleka. „Przeprasza, kolego”, mówi do mnie, ale obydwaj wiemy, że nie jest mu przykro. Tańczyliśmy już ten taniec wiele razy. On niby szczery, że to na piwo (choć wiemy, że na wino). Ja że nie mam. Więc omijam, wymijam, włączam ten wielkomiejski wyraz twarzy udawania, że ktoś nie istnieje (dopiero nauczyłem się niedawno). Mówię do niego „Nie jesteśmy kolegami”.

Słyszę, jak mówi, gdy jestem już 10 metrów od niego. „Jeszcze nie”. Mrok, strach, mrok i jesień. Niebo płacze. Idzie deszcz. (powodzenia, przebij mnie Tomek prawdziwym spotkaniem).

Miłego słuchania. Smutny lol. Ból głowy.

Podoba Ci się? Podziel się z innymi.